Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic

Andrzej Orliński. Z dawnej prasy. Od browaru Dembińskich do ...

Utworzono dnia 11.04.2021
Czcionka:

Andrzej Orliński

Z dawnej prasy

W ramach cyklu „Z dawnej prasy” przypominamy artykuły z prasy krajowej, które ukazywały się w czasach minionych, niekiedy bardzo odległych i dotyczyły Szczekocin i najbliższej okolicy. Archiwum Stowarzyszenia Miłośników Historii Szczekocin i Okolic zgromadziło pokaźną ilość materiału źródłowego. To wynik kwerendy prowadzonej przez członków Stowarzyszenia.

Od browaru Dembińskich do …  

Dawna Szkoła Ćwiczeń, wcześniej Ochronka, a jeszcze wcześniej browar, to z historycznego punktu widzenia miejsce niezwykle ważne dla Szczekocin. Kompleks zabudowań przy ul. Żeromskiego na Zarzeczu, w swojej długiej historii przeszedł ogromną metamorfozę. Teraz, nie pełni już żadnej funkcji, kiedyś tętnił życiem. Oto kilka wyszukanych w dawnej polskiej prasie informacji o tym świadczących.

Pierwsza informacja ukazała się w „Kurierze Warszawskim” w sobotę 13. listopada 1830 roku.  To ogłoszenie, w którym ówczesna dziedziczka Szczekocin Barbara z Dembińskich oferuje do zadzierżawienia na lata lub na wieczność zabudowania murowane, w kwadrat nad rzeką Pilicą przy trakcie do Rossji idącym. To budynki magazynowe, piwnice, młyny i tartak zdatne do założenia Fabryk lub produkcji Porteru.   Szczekociny zachwalane są jako miejsce gdzie Fabrykanci znaczne korzyści mogą sobie obiecywać gdyż ludność miasta liczy przeszło 2000, jarmarki co dwa tygodnie się odbywają a żywność i drewno na opał jest tanie. Nie wiemy czy oferta znalazła chętnego, ale wiemy jak to miejsce wyglądało. Wśród dokumentów pewnego sporu sądowego znajduje się mapka sporządzona w 1836 roku, a na niej tartak, browar, gorzelnia i młyn.

Kolejną informację dotyczącą tego miejsca zamieściła „Gazeta Kielecka” w 1876 roku. Korespondent ze Szczekocin donosił w króciutkiej wzmiance, że ks. kanonik Włodek dopełnił ceremonii poświęcenia nowego browaru p. Bocke. Frydrych Ryszard Antoni Bock, bo to o nim mowa, przybył w 1875 roku do naszego miasta z Gzichowa. Nabył browar z gorzelnią na wyprzedaży, gdy dobra szczekocińskie Łubieńskich poddano przymusowej licytacji. Rozbudował browar i uruchomił produkcję piwa bawarskiego.

Browar, choć niewielki, przynosił zysk na tyle duży, że rodzina zaliczała się do miejskiego patrycjatu. Frydrych Ryszard Bock umarł w 1903 roku, jego syn August, który przejął zarząd, dwa lata później. Wnukowie: Ryszard, geodeta – asystent na Politechnice Warszawskiej i Konrad – lekarz, wtedy już osiadły w Serocku, nie byli zainteresowani piwowarstwem.

W prasie warszawskiej przez dwa lata, w 1906 i 1907 roku, ukazywały się informacje o sprzedaży. Oferowano: browar, lodownie, dom piętrowy murowany, ogrody owocowe i około morgi pola. Posesja rozciągała się od szosy na Jędrzejów do rzeki Pilicy.

Dalsze losy browaru znamy m.in. z książki dra Witolda Wieczorka „Tradycje piwowarskie Zagłębia Dąbrowskiego”. Najpierw dzierżawili go Mosze Brewda i Mateusz Grina, a od 1911 jako właściciel figuruje Józef Stanisław Ciesielski. Ciesielski zapisał się w historii Szczekocin, nie tylko dzięki produkcji piwa, ale również jako działacz bankowy i komendant Ochotniczej Straży Pożarnej.

W roku 1918 Ciesielskiego zastąpił Lejb Wilczek. Ne wiemy czy odkupił browar, czy też zarządzał nim jako dzierżawca. Był to już dość duży zakład. Zatrudniał 10 osób i produkował piwo, słód i wody owocowe. Wilczek reklamował swój browar i fabrykę słodu w prasie. Po roku 1927 browar przestał produkować piwo. Rozebrano stare zabudowania nad rzeką, pozostawiając jedynie te przy ulicy, wybudowane przez rodzinę Bock. Były to dwa bliźniacze, piętrowe budynki scalone parterowym łącznikiem.

Gdy w 1932 roku właścicielem dóbr Szczekociny został Jan Ciechanowski, przejął budynek po browarze i zorganizował ochronkę dla dzieci. W tym celu sprowadził do Szczekocin zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego.

Zupełnie inną funkcję pełnił budynek w czasie okupacji niemieckiej. Po klęsce wrześniowej stał się siedzibą żandarmerii. W piwnicach, gdzie kiedyś przechowywano piwo, przetrzymywano więźniów. Wtedy też nad łącznikiem nadbudowano piętro, co nadało budynkowi ostateczny, zachowany do dzisiaj kształt.

W 1945 roku budynek zaadaptowano na szkołę. W pałacu za rzeką organizowano Gimnazjum i Liceum o profilu pedagogicznym. Szkoła podstawowa w dawnym browarze stała się szkołą ćwiczeń dla przyszłych nauczycieli. Po roku 1962, kiedy szkoła średnia zmieniła profil, a dzieci przeniesiono do Tysiąclatki, dotychczasowe klasy zamieniono na pracownie dla Liceum Ogólnokształcącego. W 1994 roku szkolę średnią przeniesiono do nowego kompleksu szkolnego, a zwolnione pomieszczenia zajęła Miejska Biblioteka. Wiekowy obiekt nie był w stanie sprostać wymogom nowoczesnej biblioteki, ale służył jeszcze do 2011 roku. Podejmowane wówczas działania ratujące, rokowały pewne nadzieje na jego restaurację. Niestety nie udało się, obiekt od tego czasu stoi bezużyteczny.

Historia tego miejsca jest imponująca, a ja, jak wielu Szczekocinian jestem sentymentalnie z nim związany. Dlatego gorąco kibicuję wszystkim, którzy uważają, że ten niepozbawiony uroku budynek i atrakcyjny teren nad Pilicą powinien zostać włączony do kompleksu pałacowo-parkowego. Kiedyś, po odbudowie pałacu mógłby stanowić dla niego zaplecze administracyjno-hotelowe. Teren nad Pilicą z łatwym dojazdem z trasy, mógłby być parkingiem z punktami gastronomicznymi i przystanią kajakową. Tutaj rozpoczynałyby się wycieczki do kompleksu pałacowo-parkowego, stąd wiodłyby ścieżki turystyczne nad Pilicę i jej kanały.

            Nie wyobrażam sobie, aby to miejsce mogło mieć inne niż turystyczne przeznaczenie.

Artykuł zamieszczony w Echo Szczekocin nr 4(117)/2021

Od browaru Dembińskich do …

Utworzono dnia 11.04.2021, 18:34

Imieniny

Zegar

Pogoda

Zaprzyjaźnione Instytucje

Archiwa Społeczne